Heilsberger Keilchen
Z Lidzbark.org
"Heilsberger Keilchen" - tłumacząc bezpośrednio: "lidzbarskie klinki" - są pojęciem dobrze znanym wśród wypędzonych Warmiaków. Niestety prawie nikt nie zna tej potrawy w mieście, z której ona pochodziła...
Próba odtworzenia oryginalnego przepisu jest dosyć trudna, ponieważ w każdej rodzinie przepis ten dokonywał małej ewolucji. Korzystając z dwóch źródeł i opowieści postaram się opisać czym były i jak je gotować. Jednym słowem mówiąc są to kluski (quasi pyzy) mające formę owalną...
Przepis nr. 1
Porównaj Heilsberger Keilchen i Heilsberger Keilchen:
Kluski:
- 1,5 kg surowych ziemniaków
- 0,5 kg ugotowanych ziemniaków
- 1 jajko
- sól
- 2-3 łyżki mąki
Sos:
- 130g wędzonego i parzonego boczku (ok. połowy to tłuszcz)
- 2-3 cebule
- masło
Surowe ziemniaki obrać i zetrzeć. Wycisnąć z nich cały sok(!). Odczekać, sok zlać, skrobię dodać do ziemniaków.
Zimne, obrane i ugotowane ziemniaki przekręcić przez maszynkę do mięsa i wymieszać z surowymi. Dodać mąkę i sól. Dobrze wymieszać i ugnieść. Pozostawić na 30 min w chłodnym miejscu.
Mokrymi rękoma formować małą kluseczkę i wrzucić do posolonej wody. Jeśli jest za twarda, dodać do ciasta wody - jeśli jest za miękka, dodać mąki.
Kluski mogą być okrągłe lub - co bardziej odpowiada tradycji - owalne o wielkości "pięści małego dziecka". Owalna forma przypomina klin i może "zablokować" przełyk (jeśli się jest zbyt leniwym i nie chce się ich rozgryzać). Aby temu zapobiec podaje się je w "sosie" ze skwarek i smażonej cebuli wraz z roztopionym masłem. Dzięki temu stają się one "Flutschkeilchen" = "ślizgającymi się klinkami" i łatwiej je przełknąć. Kluski gotuje się w posolonej wodzie przez 10 minut od momentu, w którym wypłynęły na powierzchnię (!)
Proporcje surowych i ugotowanych ziemniaków wariuje w różnych przepisach: od 1/3 + 2/3 do 1/4 + 3/4.
Przepis nr. 2
Kluski na podróż. Pochodzą one z czasów, kiedy to lidzbarscy rolnicy musieli przebyć długą drogę, aby sprzedać zboże. Tworzono wówczas kluseczki "trwałe".
Przepis podobny jest do przepisu nr 1 z tą różnicą, że dodawano więcej mąki i zawijano nadzienie do środka. Miały średnicę ok. 5 cm, z czego przynajmniej połowa to nadzienie (duże skwarki z podbrzusza, cebula etc). Gotowano je i chłodzono. W ten sposób "spreparowane" jedzenie można było zabrać w koszu nawet na parę dni. Aby lepiej je można było podczas tej długiej drogi trawić popijano do nich winiak.
W piątek nadziewano je śliwkami i jadano wraz z zupą owocową.
Jeśli ktoś zna inne przepisy, proszę o kontakt: webmaster(odpowiedni_znak)lidzbark.org