November 21, 2024, Thursday, 325

Heilsberger Keilchen

Z Lidzbark.org

Wersja Neo (dyskusja | edycje) z dnia 11:28, 26 lip 2008

(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)

"Heilsberger Keilchen" - tłumacząc bezpośrednio: "lidzbarskie klinki" - są pojęciem dobrze znanym wśród wypędzonych Warmiaków. Niestety prawie nikt nie zna tej potrawy w mieście, z której ona pochodziła...

Próba odtworzenia orginalnego przepisu jest dosyć trudna, ponieważ w każdej rodzinie przepis ten dokonywał małej ewolucji. Korzystając z dwóch źródeł i opowieści postaram się opisać czym były i jak je gotować. Jednym słowem mówiąc są to kluski mające formę owalną...

Przepis nr. 1

Porównaj Heilsberger Keilchen:

  • 1,5 kg surowych ziemniaków
  • 0,5 kg ugotowanych ziemniaków
  • 1 jajko
  • sól
  • 2/3 łyżki mąki

Surowe ziemniaki obrać i rozetrzeć. Wycisnąć z nich cały sok(!)

Zimne, obrane i ugotowane ziemniaki rozetrzeć i wymieszać z surowymi. Dodać mąkę i sól. Dobrze wymieszać i ugnieść. Pozostawić na 30 min w chłodnym miejscu.

Mokrymi rękoma stworzyć małą kluseczkę i wrzucić do posolonej wody. Jeśli jest za twarda, dodać do ciasta wody - jeśli jest za miękka, dodać mąki.

Kluski mogą być okrągłe lub - co bardziej odpowiada tradycji - owalne o wielkości "pięści małego dziecka". Owalna forma przypomina klin i może "zablokować" przełyk (jeśli się jest zbyt leniwym i nie chce się ich rozgryzać). Aby temu zapobiec podaje się je w "sosie" ze skwarek i smażonej cebuli wraz z roztopionym masłem. Dzięki temu stają się one "Flutschkeilchen" = "ślizgającymi się klinkami" i łatwiej je przełknąć. Kluski gotuje się w posolonej wodzie przez 10 minut od momentu, w którym wypłynęły na powierzchnię (!)

Przepis nr. 2

Kluski na podróż. Pochodzą one z czasów, kiedy to lidzbarscy rolnicy musieli przebyć długą drogę, aby sprzedać zboże. Tworzono wówczas kluseczki "trwałe".

Przepis podobny jest do przepisu nr 1 z tą różnicą, że dodawano więcej mąki i zawijano sos do środka. Miały średnicę ok. 5 cm, z czego przynajmniej połowa to nadzienie (duże skwarki z podbrzusza, cebula etc). Gotowano je i chłodzono. W ten sposób "spreparowane" jedzenie można było zabrać w koszu nawet na parę dni. Aby lepiej je można było podczas tej długiej drogi trawić popijano do nich winiak.

W piątek nadziewano je śliwkami i jadano wraz z zupą owocową.

Jeśli ktoś zna inne przepisy, proszę o kontakt: webmaster(odpowiedni_znak)lidzbark.org